Mruczuś wczoraj wieczorem wyszedł na dwór i do dzisiaj go nie ma.Zawsze wracał....bardzo się denerwuję!!!!Oby nic mu się nie stało!
Role zmieniły się......Murcia woli przebywać w domu,a Mruczka ciągnęło na dwór.
Murcia szuka go,bo nie ma się z kim bawić.......Czy to możliwe,że zabłądził?.Czy ktoś go przetrzymuje w domu?Mam nadzieję,że wróci!!!!!
Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńDzięki....Pozdrowionka.
UsuńTrzymam kciuki żeby wrócił
OdpowiedzUsuńMusisz mieć nadzieję, że ten powsinoga wróci. Oby tylko nie wyszedł na ruchliwą ulicę, bo wtedy wszystko się może zdarzyć. Oby nie!
OdpowiedzUsuńWiosennie pozdrawiam.
Na główną ulicę,raczej nie.Nasza też jest ruchliwa,ale w dzień.On poleciał na posesję naprzeciwko naszej(dalej też są domy z ogrodami)Serdeczne pozdrowionka.
UsuńSpecjalnie zajrzałam do Ciebie, aby zobaczyć, czy Mruczek wrócił, bo się do niego przywiązałam.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Trzymam kciuki, jest nadzieja ,że wróci, ale go szukaj.
OdpowiedzUsuńMoże ktoś go zamknął w piwnicy, komórce,
teraz wiosna, to ludzie otwierają i często koty zamykają.
Szukała bym zaraz na drugi dzień,ale o kulach nie dam rady...muszę czekać...M.trochę szukał.Serdeczne pozdrowionka.
Usuńpoczekaj dzień - dwa, jeśli się nie pojawi, zacznij poszukiwania. :)
OdpowiedzUsuńTrzeba będzie powiesić ogłoszenie na tablicy ogł.Może jednak wróci....Pozdrowionka.
UsuńMruczuś wybrał się na spacer wiosenny.Mam nadzieję ,że szybko wróci bo gdzie mu będzie lepiej jak w domku.Trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńW dzień spał a wieczorem chciał na dwór.Murcia posmutniała i też go szuka....Serdeczne pozdrowionka.
UsuńBardzo, bardzo mocno trzymam kciuki żeby wrócił!!!
OdpowiedzUsuńŻebym tylko wiedziała,że nie dzieje mu się krzywda,że nie głodny.....Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńTrzeba wierzyć, że wróci, chociaż możliwe, że spotkała go niemiła niespodzianka. Mojego poprzedniego kota sąsiad zamknął w garażu i nie było go dwa dni.Szukałam, wołałam ... nic. Inni sąsiedzi widząc moje poszukiwania podpowiedzieli mi, że chyba on jest w garażu sąsiada. Poszłam i skłamałam, że ludzie widzieli. Był zamknięty i wystraszony. Nie wiem tylko do dzisiaj kogo mój sąsiad chciał ukarać: kota czy mnie?
OdpowiedzUsuńChyba umrę z tą niewiedzą, bo już tam nie mieszkam.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Wiadomo, poszedl na...panny!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Mam nadzieję, że wróci. Ja też umieram ze strachu, kiedy nasza pocieszka czasem za długo na dworze siedzi. A potem nagle stoi u drzwi i miauczy :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia, ale ogłoszenie można dać!